Reklama

Bstok.pl pyta: Włodzimierza Kiniorskiego


…kiedy gram, jestem tylko instrumentem, staram się w ogóle nie spekulować. Nie kombinuję, jestem czystym przekazem. Niejednokrotnie pracuję absolutnie spontanicznie.

Bstok.pl: jaki jest Twój stosunek do Internetu?

Włodzimierz Kiniorski: Oczywistą rzeczą jest, że dziś wszystkiego można się dowiedzieć jednym kliknięciem. Właśnie zamówiłem kartę dźwiękową z przypadkowego komputera i za chwilę będę miał ją w domu. Ja ciągle jestem zszokowany tą sytuacją, to jest imponujące. Ale to także gigantyczny nadmiar informacji i ludzie wcale tak bardzo nie przychodzą do klubów. Jeśli kogoś jakiś artysta interesuje, może wejść na stronę i dużo się dowiedzieć! Dzięki Internetowi ludzie wiedzą gdzie jesteśmy i co robimy. Chodzi tylko o to, żeby otworzyć maila i przeczytać. Mieć muzykę to jeszcze nic – ważne, żeby ktoś zechciał posłuchać, znaleźć na to czas. Mamy wielkie pomieszanie wszystkiego.

Bstok.pl: A czy wasza muzyka, flap styl’e to też nie jest pomieszanie wszystkiego ze wszystkim?

W.K.: To jest nazwa absolutnie świadoma. Cieszę się, że użyłeś tego terminu bo sami zastanawiamy się, czy go lansować. To jest gigantyczny eklektyzm, odzwierciedlenie tego co się aktualnie dzieje. Nie tylko miksujemy elektroniczne dźwięki, ale też są dźwięki live, bawię się w aleatorykę, czyli sam nawet nie wiem co się pojawi! Lubię taką przygodę. Pojawiają się dźwięki organiczne, dźwięki muzyki klasycznej…

Bstok.pl: To znaczy, że faceci z przeszłością (muzyczną) nadal lubią przygody?

W.K.: Jestem tu już 4 raz. W Metrze powstała grupa Automatik, która była głównym trzonem Kinior Sky Orchestra. Bardzo dobrze czuję się w dzisiejszych czasach. Ja uwielbiam czas i barwę, a to mogę realizować w elektronice idealnie. Dzisiejsza młodzież musi szybciej myśleć. Ja operuję na klawiaturze komputera dwoma palcami a dużo pracuję, mój czteroletni syn już bardzo dobrze czuje się z myszką.

Bstok.pl: Użyłeś słowa aleatoryka, ja użyję słowa improwizacja – jak dużo trzeba się uczyć, żeby mieć odwagę świadomie improwizować?

W.K.: Piękne pytanie, był taki czas, kiedy masa hochsztaplerów brała się za muzykę free i wszyscy myśleli, że można to grać. Nieprawda, żeby to miało sens i dramaturgię, żeby stworzyć właściwe napięcie trzeba bardzo dużo wiedzieć. Trzeba przegrać dużo klasycznych form, żeby potem ta forma kształtowała się w muzyce improwizowanej. Jeszcze więcej trzeba wiedzieć, żeby miksować różne struktury, różne formy, łamać je i łączyć. Mam przyjemność grać z panem Knittlem i Hołoniewskim – muzykami współczesnymi. Dużo się od nich dowiedziałem i dzięki temu mogę u siebie na scenie wdrażać najróżniejsze kombinacje. Aleatoryka to przypadkowe łączenie, ale trzeba umieć wyjść z takiego chaosu i tu przydaje się technika gry.

Bstok.pl: A co powiesz o źródle improwizacji – to głowa czy serce?

W.K.: Użyłbym terminu medytacyjnego: 1:1. To jest stan takiej pełnej obecności, gdzie podmiot, przedmiot i działanie jest jednym. W momencie kiedy gram, jestem tylko instrumentem, staram się w ogóle nie spekulować. Nie kombinuję, jestem czystym przekazem. Niejednokrotnie pracuję absolutnie spontanicznie.

Bstok.pl: Czy w momencie improwizacji potrzebujesz odzewu ze strony widowni?

W.K.: To jest bardzo istotne. Zawsze jak jest ta wibracja publiczności to gra się świetnie. Potrzebuję inspiracji ze strony partnera, czyli od muzyków z którymi aktualnie gram. To są moje bodźce twórcze.

Bstok.pl: A jaka dziedzina sztuki inspiruje Cię oprócz muzyki?

W.K.: Poznawanie siebie – to jest totalne zagadnienie i wszystko jest temu podporządkowane. Każde zjawisko jest podporządkowane poznawaniu siebie. Cokolwiek się manifestuje w życiu, cokolwiek się dzieje to wszystko ma odzwierciedlenie w naturze naszego umysłu. Masę czasu pochłania mi przyglądanie się sobie na bazie medytacji i nauk Wschodu. W takim kontekście czy to jest smutek, radość czy cierpienie – wszystko jest sensowne. Praca z ciałem, zabawa sportem narty, pływanie, rower, pasjonują mnie tak jak komputer – mój warsztat pracy.

Bstok.pl: Czyli oglądając wasz koncert zaglądamy wam do wnętrza?

W.K.: Brawo, zgadza się. Na pewno można się o nas dużo dowiedzieć oglądając koncert.

Reklama