Reklama

Bstok.pl pyta: Maria Peszek i Elektrolot


W śpiewaniu nie pomogła szkoła aktorska. Pomogła o tyle, że ktoś mi kiedyś powiedział taką uwagę że jak nie wiesz jak coś masz zagrać to zaśpiewaj. Potem ten ktoś się zorientował, że moim najbardziej organicznym sposobem wyrażania mojej wyobraźni jest śpiewanie a nie granie…

Bstok.pl: Witajcie – poprosiliście o wspólne zdjęcie to proszę przedstawcie się- od lewej:

Daniel Pigoński, (nieśmiało) Maria Peszek, Marcin Ziętek….

Bstok.pl: Kto jest najbardziej… speszony?

Ja – mówi Daniel Pigoński.

Ktoś musiał to powiedzieć – śmieje się Maria Peszek.

Bstok.pl: Skoro występujecie razem to powiedzcie jak się spotkaliście?

Mieszkaliśmy koło siebie z Marysią – mówi Marcin – nie wiedzieliśmy o tym. Pewnego dnia była chora na gardło i przyszła do mojego studia dlatego że to było w bloku obok nie musiała nigdzie jeździć, było zimno tak jak dzisiaj.

Bstok.pl: Pożyczyć aspirynę?

M.Z.: Nie, nagrać jakieś tam rzeczy.

Bstok.pl: Czy twój specjalny głos to jest efekt licznych chorób?

M.P.: Nie, ja praktycznie w ogóle nie choruję, chyba że jestem przeziębiona i mam katar jak wszyscy i wtedy jest gorzej śpiewać, ale i tak śpiewam bo muszę. Głos po prostu taki jest jakie mam w głowie dźwięki, bo ten instrument służy tylko przekazywaniu wiadomości z głowy i tutaj niżej trochę też, ze splotu słonecznego i tylko wykorzystuję ten przetwornik jako instrument.

Bstok.pl: Jako aktorka pewnie używasz także przepony?

M.P.: Ta przepona to jest przereklamowane urządzenie. Z moich doświadczeń wynika, że przepona nie jest jakby tym na czym opieram swoją sztukę.

Bstok.pl: A czy miasto jest czymś takim na czym możesz oprzeć swoją sztukę?

M.P.: Miasto jest niewątpliwie inspiracją i sposób w jaki na nie patrzysz jak na żywą istotę rodzaju męskiego jak najbardziej.

Bstok.pl: Ten miasto, a nie takie bezosobowe to miasto?

M.P.: To jest ten miasto

Bstok.pl: Facet? Podstępny, fałszywy, zły czy potrafi się zaopiekować bezbronną wrocławianką?

M.P.: Ten mój miasto jest absolutnie czuły tylko troszeczkę kusi mnie w labiryntach różnymi niebezpiecznymi znakami i taką grę ze mną prowadzi.

Bstok.pl: To tak jak ty prowadzisz grę ze słuchaczami od piosenki aktorskiej do spotkania z Voo Voo, Fiszem, Emade a teraz przyleciałaś Elektrolotem?

M.P.: Przyleciałam Elektrolotem. Jest to bardzo trafne określenie mojej działalności w tej grupie. Jest to taka bardziej hm odlotowa grupa i cieszę się, że zechciała mnie przygarnąć pod swoje skrzydła.

(teraz chłopcy dotykają czule Marii)

Bstok.pl: No to powiedzcie chłopcy – co gracie?

D.P.: Własne , napisane przez nas kompozycje i te które powstały wspólnie z Marią.

M.P.: Teksty specjalnie napisałam dla Elektrolotu. Na dzisiejszy wieczór w Białymstoku napisałam dwa teksty premierowe – ostatnie szlify były w drodze w samochodzie. (I tu Maria przemawia do mnie po francusku – nic nie zrozumiałem!). To czterowiersz z naszego utworu ‘Bonie i Clyde’ dodaje po chwili z uśmiechem. Jeden tekst napisał Marcin Ziętek, a reszta jest mojego autorstwa. Koledzy inspirują mnie i wpływają.

Bstok.pl: Rytmicznie czy brzmieniowo? Czy można brzmieniem zaproponować napisanie jakichś słów, które się urodzą w twojej głowie?

M.P.: Tak właśnie się dzieje, dokładnie w ten sposób to powstaje. Ich głównym zadaniem jest żeby nie rozpraszać i nie odpędzać uwagi słuchacza od muzyki. Te teksty to są nuty.

Bstok.pl: Uczyłaś się śpiewać, może w szkole aktorskiej – czy to wszystko po prostu z głowy?

M.P.: W śpiewaniu nie pomogła szkoła aktorska. Pomogła o tyle, że ktoś mi kiedyś powiedział taką uwagę że jak nie wiesz jak coś masz zagrać to zaśpiewaj. Potem ten ktoś się zorientował, że moim najbardziej organicznym sposobem wyrażania mojej wyobraźni jest śpiewanie a nie granie. I o tyle rzeczywiście szkoła mi pomogła, że takie zdanie tam usłyszałam. Nie bardzo uczyłam się śpiewać. Owszem, kiedyś na studiach w Stanach chodziłam przez parę miesięcy na lekcje emisji głosu. Nie było to nic bardzo poważnego, ale na pewno nie zaszkodziło.

Reklama