Reklama

Ballady i romanse

  Śpiewa od 35 lat. Występowała na całym świecie. Nie obce jej są narodowe pieśni rosyjskie, białogwardyjskie, religijne, wiersze Okudżawy czy Achmatowej. We wtorkowy wieczór niepodzielnie zapanowała na scenie Filharmonii Podlaskiej. Później długo rozmawiała ze słuchaczami i podpisywała swoje płyty.

  Żanna Biczewska przyjechała do Białegostoku po 7 latach przerwy. Zupełnie nieobecna w mediach, dorobiła się w międzyczasie kilkunastu kompaktowych krążków. I chyba gdyby nie Internet, dziś żyłaby tylko w pamięci wielbicieli pieśniarki sprzed jednej czy dwóch dekad. Na szczęście rzeczywistość okazała się łaskawa dla wartościowej twórczości, a w Filharmonii spotkało się kilka pokoleń białostoczan.

  Artystka mocnym, oryginalnym głosem z miejsca zawładnęła sceną i widownią. Spiewała pełna żaru i wewnętrznego ognia. Elektroniczny akompaniament pomagał budować nastrój, którego przecież w rosyjskich balladach i romansach nigdy nie brakowało. Była i piosenka, którą Biczewska podsłuchała u 90 letniej staruszki i modlitwa do zamordowanej przez czekistów carskiej rodziny Romanowów i słynny ”Bradiaga ”. Artystka uległa nawet prośbie słuchaczki od której otrzymała piękny bukiet róż. Odwdzięczyła się całej Filharmonii zaśpiewaną a capella pieśnią ”Lecą kaczki ”. Jakże różny był to koncert od tych, którymi karmią nas co i rusz radio i telewizja. I jakże potrzebny.

Internetowym patronem medialnym białostockiego koncertu był miejski portal informacyjny Bstok.pl.

https://www.bstok.pl/up/news/519_1.jpg https://www.bstok.pl/up/news/519_2.jpg https://www.bstok.pl/up/news/519_3.jpg

Reklama