Transowa Reni
Świetne brzmienie, stare piosenki w nowych aranżacjach, jeszcze lepsze wizualizacje i nowy singiel „Motyle”. Taki spektakl przygotowała ekipa, która przyjechała z Reni Jusis.
Puls, trans i dobra energisa – w taki sposób od pewnego czasu wyglądają koncerty Reni Jusis. Wokalistka dawno juś pożegnała wizerunek „zakręconej” małolaty i z płyty na płytę skłania się coraz wyraźniej w stronę nowoczesnej muzyki klubowej nie stroniącej od żywych instrumentalistów.
W Gwincie kompozycje Reni brzmiały wyjątkowo mięsiście za speawą używającego całej baterii przystawek gitarzysty. Nie obyło się bez coverów. Reni z przyjaciółmi przerabia samą siebie, hit Andrzeja Zauchy czy nieśmiertlne „You keep me hangin’ on”. I o to chodzi. Mimo koszmarnie późnej pory – początek punktualnie o 22.30 w niedzielę, ci którzy znają sie na rzeczy wychodzili zadowoleni.