Reklama

Rusza Superliga

W czwartek Dojlidy Białystok rozegrają pierwszy mecz nowego sezonu Lotto Superligi. Nasza drużyna podejmie we własnej hali AZS Politechnikę Rzeszów.

Nowe rozgrywki to nowe nadzieje. Tak w skrócie można zapowiedzieć rozpoczynający się sezon dla Dojlid. W klubie liczą, że zespół poprawi wynik z poprzedniej kampanii, którą zakończył na szóstym miejscu w tabeli. W letniej przerwie nie doszło więc do żadnych rewolucji i kadrę białostockiej drużyny stanowić będą zawodnicy sprawdzeni i ograni – Wang Zeng Yi, Przemysław Walaszek oraz Chińczyk Yongyin Li.

– Nie da się ukryć, że to nasz spory atut. W tym roku liczymy na większą zdobycz punktową Przemka Walaszka, dla którego będzie to drugi sezon w Lotto Superlidze. Liczymy też, że zyskamy na zmianie regulaminowej, która nastąpiła przed tymi rozgrywkami, że w przypadku piątego pojedynku rozgrywamy debla. Wang Zeng Yi jest w tym elemencie specjalistą, co potwierdzają liczne tytuły zdobywane przez tego zawodnika właśnie w grze podwójnej. Zobaczymy jeszcze, kto będzie tworzył dla niego parę, ale zarówno Walaszek, jak i Yongyin Li mają do tego predyspozycję. Mam nadzieję, że gra deblowa będzie naszą mocną stroną – mówi trener Dojlid, Marcin Jarkowski.

Na inaugurację sezonu białostoczanie zmierzą się z AZS Politechniką Rzeszów. Latem w ekipie akademików doszło do sporych zmian. Niedawno jedynym zawodnikiem w kadrze był grający trener-menedżer Tomasz Lewandowski, do którego dołączył w czerwcu Piotr Chodorski, były dwukrotny drużynowy mistrz Polski. Wcześniej klub z Rzeszowa pozyskał Japończyka Hiromitsu Kasaharę i Chińczyka Wang Jianana. Z kolei najnowszym nabytkiem AZS jest 17-letni Singapurczyk Yew En Koen Pang, nr 1 na juniorskiej liście ITTF.

– Początek sezonu to wielka niewiadoma z obu stron. Co prawda, my mamy bardziej ustabilizowany skład, natomiast zespół z Rzeszowa ma szerszą kadrę i nie wiadomo, w jakim zestawieni rywale do nas przyjadą. Ich skład jest tak zróżnicowany, że nie jest łatwo przewidzieć, czego możemy się spodziewać. Gdy tego nie wiemy, ciężko dywagować na temat wyniku – ocenia Jarkowski.  – Najmocniejszą stroną Rzeszowa jest nieprzewidywalność w ustawieniu. Mają bardzo dobrych Polaków, ale brak im zawodnika z Europy, a to spory dyskomfort biorąc pod uwagę fakt, że w meczu może wystąpić ograniczona liczba z Azji. I nie wiadomo tak naprawdę, który z tenisistów zaprezentuje się publiczności w Białymstoku – dodaje.

Reklama