Reklama

Puchar nie dla nas

Puchar Polski niestety nie dla Jagiellonii Białystok. W finale na stadionie PGE Narodowym Żółto-Czerwoni przegrali z Lechią Gdańsk 0:1. Jedyną bramkę w tym meczu w szóstej minucie doliczonego czasu gry zdobył Artur Sobiech.

– Jesteśmy rozczarowani tym wynikiem. W mojej ocenie, jeśli chodzi o przebieg gry, nie zasłużyliśmy na porażkę. Piłka nie jest sprawiedliwa, nigdy taka nie była i nie będzie. Liczy się to, co jest w bramce – powiedział po przegranej w finale Totolotek Pucharu Polski trener Ireneusz Mamrot.

– Mieliśmy do przerwy dwie bardzo dobre sytuacje. Jedna z nich, Patryka Klimali, była niemal idealna, ale Patryk w kluczowym momencie źle przyjął sobie piłkę. Nie wykorzystaliśmy tych sytuacji, a otwarcie wyniku sprawiłoby, że Lechia musiałaby się bardziej otworzyć. Mój zespół dał z siebie sto procent, zarówno jeśli chodzi o założenia taktyczne, jak i zaangażowanie. Zabrakło zdobycia bramki i nie ustrzegliśmy się błędu w ostatniej minucie spotkania. Zapłaciliśmy za to bardzo wysoką cenę – dodał szkoleniowiec Jagi.

– W szatni była ogólna cisza. Każdemu z zawodników podałem rękę i trzech z nich poszło już na kontrolę antydopingową. Myślę, że czasami trzeba poczekać i następnego dnia porozmawiać z zespołem. To jest spotkanie finałowe i nie ma słów, które pocieszą zespół. Jest porażka i widać po reakcji chłopaków, że oni to przeżywają – dodawał trener Jagiellonii.

– Jest duże rozczarowanie. Trzeba się skupić na tym, co przed nami. Chcemy grać o puchary i zespół nie może teraz się załamać. Trzeba grać o czwarte miejsce, tam też nie mamy sytuacji komfortowej, bo wszyscy są w tabeli blisko siebie. Rozegraliśmy więcej meczów od pozostałych zespołów, aczkolwiek dobrą informacją jest to, że gramy w poniedziałek i mamy cztery dni do meczu z Pogonią. Jest czas, żeby troszeczkę odpocząć. Trzeba będzie też zrobić sporo zmian, żeby zawodnicy, którzy nie grali, wnieśli coś świeżego – zakończył Ireneusz Mamrot.

Źródło: jagiellonia.pl

Reklama