Reklama

Przeżyła zagładę

  ”Historia nauczycielką życia” głosi stara sentencja. Holokaust, dzieciństwo w białostockim i warszawskim getcie, ocalenie przez katolickie siostry, rok 1968 w Polsce – to skomplikowane koleje losu Katarzyny Meloch. Na specjalną lekcję historii najnowszej w IPN ściągnęło kilka klas z I LO.

  Przed II Wojną Światową Katarzyna Meloch wychowywała się w rodzinie zasymilowanych warszawskich Żydów. Oczytani, wykształceni i przesiąknięci polską kulturą nie znali brutalnego antysemityzmu choć wśród polskich przyjaciół przeważali przedwojenni sympatycy lewicy. Kiedy w 1939 roku Niemcy zbombardowali jej warszawski dom rodzina przeniosła się do Białegostoku. Po ataku Niemców na Związek Sowiecki trafiła do białostockiego getta. Jak dziś wspomina, dopiero w domu dziecka przy Częstochowskiej zorientowała się, ze oprócz Żydów noszących polskie imiona są również dzieci o typowo semickich imionach, jak jej przyjaciółka Chana. Po ucieczce z białostockiego trafiła z powrotem do Warszawy. Tam dopiero zobaczyła głód, choroby i trupy przykryte gazetami leżące na ulicach. W końcu trafiła do Sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny w Turkowicach. Tam pomiędzy dwusetką polskich dzieci przetrwało wojnę ok. 30 żydowskich. Od tego czasu używała metryki zmarłej dziewczynki Ireny Dąbrowskiej.

  Dziś przypomina, ze wśród nas jest wiele osób, które o swoim żydowskim pochodzeniu dowiedziały się od rodziców dopiero na łożu śmierci. Do nich należy obecny na spotkaniu białostoczanin, którym zaopiekowała się w czasie okupacji polska rodzina, Zbigniew Siwiński. Dziś poszukuje swoich żydowskich korzeni i walczy o pamięć o białostockich Żydach. Katarzyna Meloch do swojego prawdziwego imienia i nazwiska, na przekór historii powróciła w roku 1968, kiedy wielu Żydów polskiego pochodzenia zostało zmuszonych do opuszczenia Ojczyzny. Dziś działa w Stowarzyszeniu ”Dzieci Holokaustu”. Wspiera psychologicznie inne ofiary, pracuje nad edukacją naszego społeczeństwa. 2 lata temu uczennice I LO napisały scenariusz filmu o Katarzynie Meloch. Nagrodzony, do dziś nie doczekał się realizacji, ale licealistki nie tracą nadziei.

  Powrót Katarzyny Meloch po latach do Białegostoku pomógł jej przypomnieć sobie utracone dzieciństwo. Uważa, że wymazała te wspomnienia celowo. Dzięki programowi odwiedziła miejsca gdzie stał dom dziecka, mieszkała jej dawna przyjaciółka z getta, przypomniała także lektury z czasów holokaustu. ”Czytałyśmy książkę o niesamowicie szalonej, odważnej dziewczynce – to była Księżniczka Dżabacha. Ona tworzyła nam wzór odwagi” wspomina. Dzięki lekturze sieroty umiały schować się przed codziennością. Na ”tajnych kompletach” nauczycielki ćwiczyły zaś z dziećmi kłamstwo, żeby podopieczni mieli szansę ocaleć. Nigdy nie doświadczyła wprost antysemityzmu, ale rok 1968 w Polsce określa jako ”straszny”. Jak sama żartuje, w tym czasie wzorem Penelopy zajęła się…cerowaniem, które opanowała w czasach pobytu w klasztorze. Dziś wciąż pracuje nad pamiętnikami czasów wojny. Za to Zbigniew Siwiński chciałby powołać stowarzyszenie, które opisze losy białostockich Żydów. Wszystkich sympatyków zaprasza na spotkanie organizacyjne w niedzielę, 12 marca o 15.00 w Centrum Organizacji Pozarządowych przy ul. Świętojańskiej 22.

https://www.bstok.pl/up/news/668_1.jpg https://www.bstok.pl/up/news/668_2.jpg https://www.bstok.pl/up/news/668_3.jpg

Reklama