Reklama

Wywiad z Katarzyną Koluch, prezes Związku Sportowego Koluchstyl

– Pani Katarzyno, jak to jest być żoną twórcy stylu?

– Przede wszystkim ogromny zaszczyt i wielkie szczęście.  Nie codziennie spotyka się twórców stylu /uśmiech/.  Czasy wielkich mistrzów Dalekiego Wschodu przeminęły.  Japończyk Jigoro Kano  stworzył judo,  pochodzący z Mandżurii  Masutatsu Oyama stworzył  karate, Polak Wiesław Koluch stworzył Koluchstyl.  Tak naprawdę sukces mojego męża jest dla mnie czymś naturalnym.  Jestem najbliższym obserwatorem i najlepszym kibicem drogi przez jaką  on przechodzi. Poczynając od judo, każdy trening, pieczołowicie  pakowane przeze mnie kimona, potem sumo, pamiętam wszystkie wyjazdy na zawody, medale, nagrody. I tak po kolei własny klub, funkcje na szczeblu krajowym, międzynarodowym, światowym, aż po własną dyscyplinę sportową. I najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie jest to żaden biznes, sposób na przetrwanie. Jest to ogromna pasja. Wszystko czego dokonał mój mąż na rzecz sportu, jest efektem jego charytatywnej, żarliwej pracy. Wszystko po to, by integrować młodzież,  by integrować ludzi z różnych środowisk, dać im cel, by promować Polskę na arenie międzynarodowej.

– Czy 13 lat temu wierzyła Pani  w sukces Koluchstyl?

– Tak, wierzyłam. Wiele osób miało wątpliwości,  niektórzy mówili, nie, u nas to nie przejdzie, może jakieś jedne zawody.  I wcale im się nie dziwię. Nie jest łatwo wypromować  coś tak od zera.  Znając determinację mojego męża wierzyłam,  że Koluchstyl odniesie sukces, ale że aż taki sukces! Myślę, że nikomu wtedy nie przyszło nawet do głowy, że polska sztuka walki będzie znana  na wszystkich kontynentach, że będzie uczestniczyła w prestiżowych, światowych imprezach, że w Indonezji powstaną Akademie Koluchstyl.

– Co może być przyczyną takiego sukcesu?

–  Może odpowiedni czas, miejsce, odpowiedni ludzie,  intuicyjność w dyscyplinie. Ale tak naprawdę myślę, że dużą rolę odgrywa ogromne doświadczenie Wiesława Kolucha. Jako zawodnik, działacz sportowy, psycholog i menager,  w praktyce odczuł wszelkie potrzeby sportu, wyselekcjonował rzeczy ważne i mniej ważne. Nie mniej liczy się też dobra, przyjazna atmosfera. W naszej dyscyplinie nie ma waśni i zatargów. Wszyscy czujemy się jak w jednej, wielkiej rodzinie Koluchstyl. A w jedności siła!

–  Co ważne jest to bardzo bezpieczna dyscyplina.

–  Dokładnie tak. Koluchstyl mogą bezpiecznie trenować bardzo małe dzieci. Jest to walka na kolanach i w zależności od wieku i zaawansowania zawodnika wprowadzane są różne techniki. Walki małych dzieci polegają na wypchnięciu  przeciwnika z koła. Jest to raczej forma zabawy, zachęta do dalszego rozwoju w sztukach walki, i wcale niekoniecznie w Koluchstyl. Jednak każdy trening, nawet taki lajtowy, musi być przeprowadzony pod  bacznym okiem wykwalifikowanego trenera.

– W ostatnim czasie w Tajwanie na treningu dzieci wydarzył się przykry wypadek.

– Tak, słyszałam o tym.  Z przerażeniem przeczytałam informację o siedmiolatku, który zmarł  w efekcie obrażeń po 27 krotnym rzucie o matę podczas treningu judo.  Jest to bardzo przykre. Takie rzeczy nie powinny w ogóle mieć miejsca. I nie oznacza to, że judo jest niebezpieczne. Jest to bardzo piękna i szlachetna sztuka walki. Jednak wymaga ogromnej uwagi i wykwalifikowania podczas prowadzenia treningu. Dlatego też w obawie o bezpieczeństwo swoich pociech, rodzice na początku zapisują małe dzieci na Koluchstyl.

– Sukces Wiesława Kolucha  to również jakiś promil pani wkładu. Jest pani obecna podczas wszystkich zawodów, pomaga je pani organizować.

–  Na początku z  racji tego, że dzieci były jeszcze  małe, potrzebowały mojej uwagi i wsparcia, byłam mniej zaangażowana w działania mojego męża. Nic nie trwa wiecznie, nawet dzieciństwo. Chłopcy urośli, a ja zaczęłam  wspierać męża w praktyce. W Koluchstyl jestem od początku,  współuczestniczę przy organizacji wszystkich zawodów, krajowych jak i międzynarodowych, sprawia mi to ogromną przyjemność.

– Pełni pani również funkcje w organizacjach sportowych?

– Jestem prezesem Związku Sportowego Koluchstyl, pełnię też funkcję sekretarza w Klubie Sportowym Sumo Koluch i dyrektora generalnego w Światowej Organizacji Koluchstyl.

– Jakie są plany związku sportowego na najbliższy czas?

– Dążymy do tego, aby nasza dyscyplina została objęta współzawodnictwem sportowym dzieci i młodzieży szkolnej. Ułatwiłoby to szerszy dostęp do Koluchstyl dla młodzieży.

– No dobrze, mówimy o dyscyplinie, o twórcy, ale pani również zajmuje się sportem. Czyżby Koluchstyl?

– Nie, nie trenuję Koluchstyl, chociaż mąż mi zawsze schlebia, że gdybym trenowała, nie miałabym sobie równych. Ja właściwie od zawsze trenuję amatorsko dla siebie. Przez około 20 lat, codziennie, niezależnie od stopnia zmęczenia ćwiczyłam  wywodzący się z chińskiego Qi Gong zestaw ćwiczeń „Osiem Kawałków Brokatu”. Wydawałoby się proste, łatwe ćwiczenia, bez wysiłku, co one dają? Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że bardzo dużo. Regularne ćwiczenia zwiększyły moją odporność i kondycję. Utrzymanie wagi przez cały ten czas na tym samym poziomie również nie jest bez przypadku.

– W między czasie były też wasze autorskie ćwiczenia na kręgosłup?

– Tak, opracowaliśmy zestaw ćwiczeń dla dobrej kondycji kręgosłupa. Są to bardzo proste ćwiczenia, które wykonać z powodzeniem może dziecko, jak i osoba w bardzo podeszłym wieku. Ćwiczenia można zobaczyć i ćwiczyć razem ze mną wpisując na you tube Ćwiczenia Koluch Chi. Można też je zobaczyć w naszej wspólnej książce „Pierścień Mocy WK i ćwiczenia Koluch Chi”.  Kondycja kręgosłupa odgrywa kluczową rolę w funkcjonowaniu naszego organizmu, warto o niego zadbać, a nasze ćwiczenia zdecydowanie w tym pomogą.

– I nadal pani ćwiczy?

– Oczywiście, ćwiczę coraz więcej. Od kilku lat trenuję opracowany przeze mnie i odpowiedni dla mnie zestaw ćwiczeń. Niektóre ćwiczenia podejrzałam u młodszych koleżanek – Ani Lewandowskiej czy Ewy Chodakowskiej, inne oparte są o treningi sprawnościowe i rehabilitacyjne. I tak powstał 40 minutowy trening dla dobrej formy, witalności, sylwetki i mocnych kolan. Każda forma ruchu jest niezwykle ważna dla naszego zdrowia. Jestem pod wrażeniem  najstarszej kulturystki świata, Ernestine Shepherd, która tak na marginesie urodzona jest tak jak ja 16 czerwca.  Swoją przygodę ze sportem rozpoczęła w wieku 56 lat. W 2010 roku, w wieku 74 lat była najstarszą wyczynową kulturystką, a figury, mięśni, determinacji i siły mogłaby zazdrościć jej niejedna młoda zawodniczka. Dzisiaj Ernestine ma 85 lat i nadal trenuje. Jest przykładem tego,  że na sport nigdy nie jest za późno. Oczywiście nie każdy musi bić rekordy i zdobywać medale. Jednak aktywność sportowa i dobre odżywianie to główna droga do dobrego samopoczucia, zdrowia i pięknego wyglądu. Im więcej ruchu, tym dalej od lekarza. Profesor Witold Kieżun, bohater Powstania Warszawskiego, w dniu swoich 99 urodzin przekazał wszystkim swoją receptę na długowieczność. Apelował o nienadużywanie alkoholu, o umiarkowanie w jedzeniu i koniecznie o uprawianie sportu. Opowiadał o tym jak w jego rodzinnym domu codziennie z rana, obowiązkowo uprawiano gimnastykę. I właśnie to wzruszające wyznanie przywróciło mi czasy wczesnych lat szkolnych, kiedy to podczas lekcji pani robiła przerwę na gimnastykę. Takie podstawowe, ale jakże ważne dla naszego zdrowia ćwiczenia. 

– Ostatnio bierze też pani udział w biegach.

– Biegam rekreacyjnie po kilka kilometrów. Ostatnio nawet z okazji mojej okrągłej rocznicy urodzin dostałam od starszego syna w prezencie dobre buty sportowe i plan treningowy biegów. Chce chyba zrobić ze mnie zawodową biegaczkę /śmiech/. I skoro tak już biegam, pomyślałam, że mogę to robić  z obopólną korzyścią.  Z okazji Dnia Dziecka pobiegłam w wirtualnym biegu – Biegamy dla Dzieciaków, gdzie z każdego zakupionego pakietu część środków została przekazana na najpotrzebniejsze rzeczy dla domów dziecka. Pobiegłam również w II Biegu Krwiodawstwa, i tu cała kwota pakietu została przeznaczona dla potrzebujących. Są medale, jest satysfakcja z powodu wzięcia udziału i satysfakcja pomagania.  Może pomagania inaczej, bo zawsze działaliśmy i działamy charytatywnie, wspomagamy potrzebujących, tym razem jest to pomaganie na sportowo. Na pewno wezmę jeszcze udział w niejednym takim biegu. Warto pomagać! Zachęcam też innych do brania udziału w podobnych przedsięwzięciach.

–  Życzę więc pani dalszej determinacji i dobrych wyników sportowych.

–  Dziękuję.

Reklama