Przełamując bariery
Eklektyczna, ekstatyczna, elektroniczna i energetyczna – to tylko kilka z określeń muzyki, jakie cisną się na usta po obejrzeniu i wysłuchaniu sobotniego koncertu. Włodzimierz Kiniorski to prawdziwa instytucja na polskiej scenie jazzowej, rockowej i jaką tylko można sobie wyobrazić. W Białymstoku szalał z Dariuszem Makarukiem.
Sam Kinior swoją muzykę określa mianem flap style’u. To połączenie tak naprawdę wszystkiego ze wszystkim poparte znakomitym opanowaniem kilku instrumentów dętych, perkusjonaliów i przede wszystkim teorii i praktyki improwizacji. Makaruk grywał i w jazzowym Tie Break i z Orkiestrą Świętokrzyską ale najbardziej lubi pracować nad projektami nasyconymi elektroniką.
Na koncercie w Metrze obydwaj muzycy bawili się wyśmienicie. Eksplodując dźwiękami naszkicowanymi w czeluściach komputerów i discmanów improwizowali, wprowadzając się w muzyczny trans. Kinior nie tylko dął jak szalony, ale recytował poezje i swobodnie rapował teksty rodem z psychiatryka. Bez barier i ograniczeń, tak szybowali w rytm drum’n’bassowych podkładów po horyzonty swoich pomysłów, że część publiczności rozglądała się chyba za spadochronami. Niepotrzebnie – ta muzyka zapewnia bezpieczne lądowanie. Kto nie wylądował w Metrze – niech żałuje.
Fotoreportaż