Reklama

PAWEŁ SZELIŃSKI NOWYM TRENEREM W UKS DOJLIDY

Dojlidy Białystok podpisały kontrakt z nowym trenerem, który od września poprowadzi najstarszą grupę treningową, pomagając równolegle w szkoleniu grup młodszych. Będzie nim Paweł Szeliński, trener tenisa stołowego z 15 letnim stażem, który pracował wcześniej między innymi w Dartom Bogorii Grodzisk Mazowiecki oraz MUKS Start Nadarzyn. 

Zadaliśmy Pawłowi parę pytań, które przybliżą Wam jego sylwetkę i powody, dla których zdecydował się podpisać kontrakt z naszym klubem. 

1. W jaki sposób związany jesteś z tenisem stołowym? Od kiedy jesteś trenerem?

Mój tata grał zawodowo w tenisa stołowego, w latach 80 występował w ekstraklasie. Jako nastolatek miałem epizod, w którym sam trenowałem. Na karierę zawodniczą zacząłem trochę zbyt późno, ale zdążyłem poznać ten sport i zaszczepić do niego pasję. W wieku 18 lat zacząłem szkolić się w kierunku bycia trener i jestem nim od 15. Zaczynałem w klubie Hals Warszawa, potem przez lata pracowałem w Bogorii Grodzisk Mazowiecki, a teraz w Nadarzynie.

2. Jak to się stało, że znalazłeś się w Dojlidach? 

Po rezygnacji z pracy w Bogorii odbierałem wiele telefonów z propozycjami pracy, ale odrzucałem większość ofert. W Nadarzynie zachęcili mnie głównie tym, że mam tam bardzo blisko, a ja chciałem pomóc rozwijać tamtejszych młodych zawodników. Nie pracowałem jak trener w pełnym wymiarze od dłuższego czasu, głównie z uwagi na rodzinę. W połowie roku Piotrek Anchim zaczął namawiać mnie, żebym wrócił do szkolenia zawodników na wyższym poziomie. Uzgodniliśmy dobre warunki w kwestii balansu pracy i życia rodzinnego, co było dla mnie kluczowe. Dlatego zgodziłem się wrócić do tenisa stołowego na poważnie. 

3. Zdążyłeś poznać już trochę grupę, którą będziesz trenował. Generalizując, co aktualnie uważasz za jej najsłabszy punkt, a co za najmocniejszą stronę?

Grupa zaimponowała mi zaangażowaniem i systematycznością. Są solidni, ambitni i świetnie zintegrowani. To ważne powody, które pomogły mi w podjęciu decyzji o podjęciu się mojego zadania. Za słaby punkt grupy uważam zrozumienie gry, taktykę meczową i świadomość treningową. Poprawa tej strony jest kluczowa, żeby móc podnieść poziom jeszcze wyżej.

4. Jakie są Twoje plany na najbliższą i nieco dalszą przyszłość w kwestii treningu Twojej grupy?

Będziemy dużo pracowali nad świadomością, zrozumieniem swoich mocnych i słabych stron, w oparciu o które dobierzemy strukturę treningu. Zawodnicy muszą rozumieć co trenują, czemu to trenują i jak to trenować. Muszą nauczyć się lepiej rozumieć nie tylko swoją grę, ale też grę przeciwników. Dobierać taktykę pod rywala, szukać szans na punkty w konkretnych scenariuszach zagraniowych. 

5. Jak będzie wyglądała Twoja praca w Dojlidach na co dzień? 

Od września będę prowadził 2 treningi dziennie, jeden o 7 przed lekcjami i drugi o 18 po lekcjach. Planując treningi muszę wziąć pod uwagę to, że różne osoby z grupy mają dość rozbieżne kalendarze występów. Ligi, turnieje międzynarodowe, zgrupowania i wyjazdy kadry – trzeba to wszystko wziąć pod uwagę. Między rannym i popołudniowym treningiem będę wspomagał pracę innych trenerów w Dojlidach. Pomogę wyznaczać im cele i rozwiązywać problemy. Będę pojawiał się na treningach młodszych grup, ale też analizował indywidualnie zawodników z grupy mistrzowskiej.

5. Czym kierujesz się w pracy trenera? Czy uważasz, że dobre szkolenie opiera się przede wszystkim na znajomości i wdrażaniu sprawdzonych systemów, czy jest bardziej kwestią indywidualnych zdolności nauczania trenera?

Najważniejszy jest dobry kontakt z zawodnikami. Indywidualna praca jest niezbędna, ale jednocześnie musi odbywać się w ramach jakiegoś sytemu. Jego brak ma swoje granice, które ciężko przeskoczyć. Wielu młodych, topowych zawodników w Polsce zaszło bardzo daleko bez systemu, szkoleni głównie jeden na jeden przez swoich rodziców, byłych zawodników. W pewnym momencie pojawia się jednak sufit, a do dalszego rozwoju potrzebny jest jakiś system i grupa treningowa – niektórzy znajdują ją w Polsce, inni za granicą.

6. Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś przekazać?

Warunkiem tego, żebym wrócił do tenisa stołowego na poważnie była możliwość połączenia pracy z życiem rodzinnym. Udało nam się wypracować w tej kwestii satysfakcjonujące obie strony ustalenia, dzięki czemu mogę zrobić tu coś dobrego. Przyjechałem do Białegostoku, żeby podnieść poziom treningu i zapewnić szkolenie owocujące wychowankami o sukcesach na najwyższych szczeblach sportu. Jestem pełen optymizmu i bardzo cieszy mnie perspektywa pracy w Dojlidach.

Paweł Szeliński pojawi się w Białymstoku na stałe już od początku przyszłego sezonu, od września. Życzymy mu jak najwięcej sukcesów w pracy z młodzieżą!

Reklama