Reklama

Pomagamy Dorocie

Mam na imię Dorota, mam 44 lata…

Do niedawna wiodłam spokojne i uporządkowane życie jako żona, mama 14-letniego Mikołaja i 4-letniej Mai.

Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę musiała prosić o pomoc, jednak życie ma za nic nasze plany.

W styczniu 2018 r. świat mi się zawalił. Dowiedziałam się, że mam raka jelita grubego z przerzutami do wątroby.

Do tej pory przeszłam kilkanaście cykli chemioterapii i 2 operacje.

Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy z nadzieją, że zbliżam się do końca leczenia. Radość nie trwała jednak długo…

Na przełomie stycznia i lutego 2019 r. przeszłam cykl badań kontrolnych, w wyniku których okazało się, że znów mam przerzuty do wątroby. Ich ilość uniemożliwia koleją operację.

Wbrew obiegowej opinii, na swojej drodze spotkałam wielu życzliwych lekarzy, wiele uczynnych pielęgniarek, jednakże mimo ich zaangażowania i dobrych chęci, opcje refundowanego leczenia są ograniczone.

Na co dzień jestem pogodną osobą i staram się myśleć pozytywnie… pieniądze szczęścia nie dają… jednak w obecnej sytuacji są mi niezbędne.

Jedną z możliwości leczenia, jest kosztowna immunoterapia. Na tym etapie żaden z lekarzy nie może powiedzieć, czy leczenie będzie trwało rok, czy dłużej. Szacunkowe roczne wydatki to ok. 250 tys. złotych. Część tej kwoty jesteśmy w stanie pokryć sami, ale i tak zabraknie nam ok.200 tys.

Wierzę w ludzi dobrej woli, bo jak dotąd wielu ich spotkałam i każdego dnia przekonuję się, że są wokół nas.

Jeżeli możecie, przekażcie moją prośbę dalej. Każda złotówka się liczy.

Dziękuję z całego serca za wszystkie wpłaty, nie tylko w swoim imieniu, lecz także, a może przede wszystkim, w imieniu moich bliskich,


https://zrzutka.pl/dorotaszejda

Dorota

Reklama