Reklama

Siemieniec: Gratuluję drużynie awansu

– Dziękuję i gratuluję drużynie zwycięstwa i awansu. Niemałe podziękowania także naszym kibicom, którzy w środku tygodnia mieli do przejechania niemały dystans. Cieszę się i bardzo dziękuję, w imieniu drużyny, że są z nami w każdym meczu – powiedział po czwartkowym (30.10) meczu z Miedzią Legnica (3:2) w 1/16 finału STS Pucharu Polski trener Jagiellonii Białystok, Adrian Siemieniec.

– W szatni przed meczem powiedziałem, że przed spotkaniem wydaje się oczywiste, że faworyt powinien wygrać, ale dobrze wiemy, jak Puchar Polski czasami się układa. Nie zawsze to, co jest oczywiste przed meczem nie zawsze takim się okazuje, jeżeli chodzi o wynik końcowy. Tym bardziej cieszymy się, że wykonaliśmy swoje zadanie, z powodu którego tutaj przyjechaliśmy – mówił szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.

Ważna była sytuacja z początku meczu, kiedy Miedź, na nasze szczęście, nie wykorzystała swojej dobrej okazji. Potem to my przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem, strzeliliśmy gola. Po tej bramce, mimo kontroli nad spotkaniem oraz dużego posiadania piłki, trochę brakowało nam przyspieszenia pod bramką przeciwnika. Trochę za mało braliśmy odpowiedzialności za akcję, było trochę za mało agresji z piłką i bez piłki. Przez to nie stwarzaliśmy tak dużo sytuacji, jak byśmy chcieli. Brakowało nam kolejnych bramek. Przy prowadzeniu 1:0 mecz jest cały mecz otwarty. W końcówce pierwszej połowy była sytuacja, po której Miedź strzeliła gola. To była tak naprawdę jedyna sytuacja gospodarzy w pierwszej połowie, za wyjątkiem tej na początku, którą bardzo dobrze wykorzystali. Zrobił się remis 1:1. Zachowaliśmy spokój i cierpliwość, co mnie bardzo cieszy, a w drugiej połowie podkręciliśmy tempo. Cieszę się też, że zmiennicy dale fajny impuls po wejściu na boisko. Wyprowadziliśmy ten mecz do stanu 3:1. Bramka stracona w końcówce była niepotrzebna. Uważam, że dwie dzisiaj stracone bramki, a ogółem trzy ostatnie, wyczerpują nam limit szczęścia. Podczas tej serii 18 spotkań bez porażki mecze były różne, scenariusze też i były momenty, kiedy szczęście uśmiechało się do nas. Trzy ostatnie stracone przez nas bramki to takie trafienia, przy których, przy odrobinie szczęścia, może trochę lepszej reakcji zawodnika, można było uniknąć. Tak naprawdę to my mieliśmy duży udział w tym, że te bramki padły – stwierdził opiekun Jagiellończyków.

Cieszę się, że szczęścia brakuje nam w meczach, które mimo wszystko wygrywamy, to jest bardzo istotne w sporcie. Oczywiście nic nie ujmuje przeciwnikowi, który na te trafienia pracował i je zdobył. Cieszymy się bardzo, jesteśmy dalej w kolejnych rozgrywkach. Przed nami mecz u siebie. To dosyć miła odmiana w trwającym okresie. To jedyny mecz u siebie, z wyjątkiem spotkania z Arką Gdynia. Starcie z Rakowem przedzieli nam te dwa tournee. Przed nami długa podróż do domu. Musimy zrobić wszystko, żeby jak najlepiej zregenrować się i przygotować do starcia z Rakowem – powiedział trener Siemieniec.

Jakie są najsliniejsze strony Sergio Lozano, autora dubletu w meczu z Miedzią? – Odpowiedź jest oczywista – strzela gole, jest bardzo konkretny. To jest oczywiście uproszczona odpowiedź, ponieważ nie jest to jego jedyny atut i całościowa ocena tego zawodnika. Dzisiaj statystyka, proporcjonalnie do czasu spędzonego na boisku, jest zdumiewająca. Biorąc pod uwagę też pozycję, ponieważ to nie jest zawodnik, który u mnie gra na „dziesiątce” czy „dziewiątce” tylko na „ósemce”. Życzę każdemu, żeby miał z pozycji numer 8 takie liczby. Gramy różne spotkania z różnymi przeciwnikami, one mają różne scenariusze. Wystawiając jedenastkę wiem, jakie potrzebuje zawodnika, o jakie charakterystyce. Po to w kadrze jest ponad 20 ludzi, żeby każdy był gotowy wejść na boisko w odpowiednim momencie, pomóc drużynie, wziąć za nią odpowiedzialność. Jeżeli chcemy z powodzeniem grać w trzech różnych rozgrywkach, to musimy być wielowymiarowi w sposobie zdobywania bramek, scenariuszy spotkania. Moja w tym głowa, żeby rozpoznawać sytuacje, znać swój zespół i podejmować decyzję, o których uważam, że w danym momencie są najlepsze dla drużyny.

Jak drużyna zareagowała na porażkę w Zabrzu i przerwanie serii 18 kolejnych meczów bez porażki? – Zachowaliśmy spokój, jak to w takich sytuacjach. Niemniej jest coś takiego, że jeżeli przez 18 meczów, to są miesiące, długi okres, nie czujesz porażki, no to wiadomo, że w pewnym momencie przestaje to dla Ciebie być zjawisko, które spotykasz na co dzień. Kiedy ta przegrana się pojawia, to jest sytuacja do zarządzenia. Przede wszystkim zachowaliśmy spokój i pełną kontrolę emocji. Dla mnie najważniejsze jest to, że po przegranym meczu kolejny wygrywamy, to jest bardzo istotne. Realizujemy też zadanie na poziomie Pucharu Polski, w którym gramy dalej. Tego chcieliśmy, bardzo się z tego cieszymy.

źródło: jagiellonia.pl

Reklama

Reklama