Reklama

Siemieniec: Chcemy wygrać co się da

– Żeby awansować dalej trzeba wygrać dwumecz. Gdyby piłka była statystyką nie mielibyśmy niespodzianek i rzeczy, które często wykraczają poza pewne kwestie – powiedział na środowej (05.03) konferencji prasowej poprzedzającej czwartkowe (06.03) domowe spotkanie z belgijskim zespołem Cercle Brugge w ramach 1/8 finału Ligi Konferencji UEFA trener Jagiellonii Białystok, Adrian Siemieniec.

– Statystyki też coś pokazują. Liczby w dłuższej perspektywie charakteryzują pewne rzeczy, można z nich dużo wyciągnąć, ale tylko w kontekście podparcia się obrazem, analizą. Nie patrzymy na tę rywalizację w ten sposób. Będziemy chcieli wycisnąć maksimum z obu meczów, żeby okazać się lepszym w dwumeczu. To jest kluczowe  – mówił szkoleniowec Żółto-Czerwonych.

Jak gra Cercle Brugge? – Mam nadzieję, że nie pomylę się w liczbach. W lidze Cercle ma współczynnik xG na poziomie 44, a bramek zdobytych 28. Rywale stwarzają bardzo dobre sytuacje, ale ich nie wykorzystują. To statystyka. Niemniej nigdy nie przełożymy tego 1:1 na nasze podwórko. To są dwie różne ligi. Najlepsze w rozgrywkach europejskich jest to, że pewne rzeczy możesz ocenić poprzez analizę, ale z drugiej strony prawdziwą siłę przeciwnika poznajesz dopiero wtedy, kiedy się z nim mierzysz. Dokładnie tak będzie w tym przypadku. Kulturowo liga belgijska, ze względu na nacje, które tam grają, ale też profile piłkarzy, swoją renomę, potrafi zrobić na rynku transferowym duże zamieszanie. Cercle w ostatnim okienku transferowym sprzedała piłkarzy za ponad 20 milionów euro, a kupiła za ponad pięć. W realiach finansowych naszej ligi mało kto może sobie pozwolić na takie ruchy. Nie przypominam sobie, że z naszej ligi ktoś odszedł za 15 milionów euro. Cercle to drużyna prezentująca dużą intensywność w działaniach pressingowych oraz w grze w ataku. Potrafią grać agresywnie, bardzo bezpośrednio. Czasami może nie są to akcje wielopodaniowe, oparte na grze kombinacyjnej, ale są oparte na dużej agresji, intensywności, ataku przestrzeni, zbieraniu drugich piłek, indywidualnych profilach piłkarzy. Indywidualnie piłkarze potrafią zrobić dużo, szczególnie zawodnicy z przodu. Przed nam trudne starcie, ale mamy już swoje doświadczenie.

– Padło wcześniej pytanie o presję, czy to, że powiedziałem, że już nic nie musimy, a wszystko możemy – to nie jest zabieg, który ma zdjąć presję z piłkarzy. Uważam, że presja w każdym meczu jest potrzebna. Pytanie jaka to jest presja. Czy ona nas motywuje do tego, żeby zrobić coś dużego, czy to jest presja, która nas usztywnia i powoduje, że jesteśmy spięci. Granie bez presji to nie jest dobre granie. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nie czuć presji. Bardziej chodzi o to, że moment, w którym obecnie jesteśmy nie nakłada na nas obowiązku. Jest dwumecz bez zdecydowanego faworyta. Te dwa spotkania pokażą, na którym poziomie są dzisiaj te zespoły, jak można porównać ligę polską do belgijskiej. Zobaczymy, gdzie jesteśmy. Mieliśmy już nieoczywiste mecze, w których przed meczem wszyscy mówili, że przegramy, a potrafiliśmy wyjść zwycięsko. Mierzyliśmy się wówczas z zespołami bardziej od nas doświadocznymi i na papierze silniejszymi. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni na tę rywalizację – stwierdził opiekun białostoczan.

Jak wygląda sytuacja kadrowa w zespole? – Poza Michalem Sackiem i Adrianem Dieguezem wszyscy zawodnicy wyjdą dzisiaj na trening. Decyzję zapadną treningu, a ostateczna decyzja co do wyboru podstawowej jedenastki będzie jutro. Na dzisiaj sytuacja powoli się stabilizuje.

Czy sytuacja ligowa Cercle Brugge w tabeli ligi belgijskiej może mieć znaczenie w kontekście meczów w Lidze Konferencji? – Myślę, że z perspektywy motywacji zespołu, podejścia do meczu, to na pewno nie. Sytuacja w lidze nie ma znaczenia. Będą chcieli wygrać w dwumeczu, będą chcieli zaliczyć dobre spotkanie w Białymstoku. Zdajemy sobie sprawę w jakiej sytuacji w lidze jest Cercle, ale to nie jest sytuacja, która ma determinować nasze działania. Ona wynika z tego, jaką wiedzę na temat przeciwnika posiadamy i ze zbieranych przez nas informacji. To są rozmowy na poziomie strategii, działania w klubie i tego, czego oczekują od tego momentu. Mamy przykład meczu z Baćką Topola, gdzie przed meczem rewanżowym trener zrobił dużo zmian w składzie. Mecz w lidze okazał się niestety przegrany, dwumecz z nami też finalnie okazał się przegrany. Wiemy, jak to się dalej potoczyło. Kluby w takich sytuacjach ustalają sobie jakiś plan, strategię działania, priorytety. Nie mamy na to wpływu, nie zajmujemy się tym, to bardziej ciekawostka. Niezależnie od tego, to będzie dla bardzo trudny dwumecz. Sami musimy wejść na najwyższy poziom i najlepszą wersją samych siebie, jeżeli chcemy przejść dalej, wyeliminować Cercle. Niezależnie od tego, w jakiej oni są dzisiaj sytuacji w lidze. To, moim zdaniem, nie będzie miało wpływu.

– W natłoku codzienności, wielu meczów czasami coś, co było w sferze staje się codziennością. Bardzo łatwo jest się zatracić i nie docenić pewnych rzeczy. Uważam, że nie można myśleć w ten sposób, że to jest coś, co może nam spowszednieć. To źle świadczyłoby o nas, o szacunku do momentu, w którym się znajdujemy. Klub ma bardzo długą i piękną historię, ale sportowo tak jak teraz nie było nigdy. Trzeba to pielęgnować, doceniać, ale przede wszystkim starać się cały czas iść do przodu i wchodzić na wyższy poziom. Chodzi o to, żeby ta historia nie było wzmianką w historii klubu, czymś o czym sobie porozmawiamy, że kiedyś był taki sezon. Chodzi o to, żeby to stało się naszą codziennością. To jest bardzo trudne. Rywalizacja na krajowym podwórku jest bardzo duża, a przede wszystkim tam należy dawać odpowiednią jakość i odpowiedzi, żeby kontynuować przygodę w Europie. Czerpiemy z tego momentu, chcemy być w nim jak najdłużej. Jesteśmy teraz w takim momencie, w którym na boisku dajemy odpowiedzi i my przedłużamy ten stan, w którym jesteśmy. Nie gramy w Pucharze Polski, zostały nam dwa fronty. Nie chcemy mówić po tym meczu, że została nam tylko liga. Chcemy grać do końca, tyle ile jest na boisku, chcemy wygrać co się da. Niestety, po drugiej stronie jest przeciwnik i pewnie myśli dokładnie tak samo. Teraz kwestia rozegrania tego dwumeczu i fakttcznej siły dwóch zespołów. Co mnie cieszy to fakt, że system dwumeczowy powoduje, że raczej się nie zdarza, żeby drużyna, która jest słabsza przeszła. Czasami jeden mecz może ułożyć się według pewnego scenariusza. Jeżeli masz mecz i rewanż to przejdzie ta drużyna, która jest lepsza w dwumeczu – zakończył.

źródło: jagiellonia.pl

Reklama

Reklama