Reklama

Oko za oko?

  Nowy film Stevena Spielberga na całym świecie wzbudził wiele kontrowersji. Jednak reżyser nie pozwolił sobie na jednoznaczne opowiedzenie się po którejkolwiek ze stron. Krwiożerczych Palestyńczyków skonfrontował z tracącymi skrupuły i szastającymi milionami dolarów egzekutorami-nieudacznikami. A wszystko utrwalił na taśmie filmowej polski operator.

  Akcentów narodowych i paradoksów jest tu zresztą trochę więcej. W końcu decyzję o krwawym odwecie i przyjęciu na siebie odpowiedzialności za wcielanie w 30 lat po holocauście kodeksu Hammurabiego podejmuje Golda Meir – ówczesna premier Izraela, której dzieciństwo upłynęło w objętym rosyjskim zaborem Pińsku. Z kolei w czasie akcji w Libanie w ruch idą słynne UZI – wytwór myśli technicznej żydowskiego inżyniera, który pierwsze lata życia spędził w…Monachium.

  Od czasu ”Szeregowca Ryana” wiemy, że Janusz Kamiński lubi ”zapach napalmu o poranku”. Udające współczesne przekazy TV ”live” zdjęcia i wstrząsający pomysł skonfrontowania aktu miłosnego z egzekucją sportowców na monachijskim lotnisku to kolejne dowody udanej pracy operatora i montażysty. Choć napięć w filmie jest bardzo wiele, sami egzekutorzy nie wzbudzili moich emocji. Dużo ciekawiej wypadają ich tajemniczy informatorzy, o tylko zarysowanym obywatelstwie, ale nieokreślonej narodowości. Terroryzm jest trądem toczącym nowoczesne społeczeństwa – to jeszcze jeden powód dla którego ”Monachium” trzeba zobaczyć.


>>>
„Monachium”



>>>
Kina Białystok



Reklama