Oblicza folku
Białoruska Osimira i czeski Evolution Dejavu rozgrzały białostocką Famę do granic możliwości. Zadowoleni byli i miłośnicy ”cepeliowskich” strojów i zelektryfikowanej odmiany ”muzyki świata” zaklętej w transowym sound systemie.
Piątek trzynastego był zdecydowanie pechowy. Mimo dużej życzliwości organizatorów i publiczności nie doczekaliśmy się przyjazdu Osimiry. Zawiniły… korki i wypadki na niesławnej ”ósemce”. Za to w sobotę dostaliśmy podwójną dawkę muzyki o ludowych korzeniach. Białorusini, przebrani w szatki rodem ze skansenu z lekkim zadęciem potraktowali folkowe dziedzictwo. Najważniejsze, że rozruszali życzliwą widownię.
Ale prawdziwa zabawa rozpoczęła się, kiedy na przemeblowanej scenie pojawiły się bębny, sitar, sampler i charyzmatyczny wokalista. Przefiltrowane przez pulsujący rytm elementy muzyki hinduskiej skrzyżowane z ragga muffin i starym, poczciwym rock’n’rollem zwabiły na parkiet dużą część widowni otwartej na takie właśnie dźwięki. Czesi wiedzieli co robią na scenie i jak prawdziwi szamani wprawiali nas w trans. I o to właśnie chodziło.