Kultowy koncert
”Do Ani”, ”Arahię” czy ”Polskę” zna chyba każdy trzydziesto-czterdziestolatek w naszym kraju. Dołóżmy do tego kilka piosenek Taty Kazika, ”Dziewczynę bez zęba na przedzie” a wyjdzie nam zgrabna wiązanka przebojów – w sam raz na spotkanie starych znajomych. Jak to zwykle na koncertach KULT-u.
Występy zespołu Kazika Staszewskiego to białostockie pewniaki. Zawsze będzie przysłowiowy full i bardzo dobra zabawa. Bo przecież koncerty KULT-u to spotkania kilku pokoleń słuchaczy. Zespół profilaktycznie stawia na swoje evergreeny, a ma ich bez liku. Potężny skład (w porywach aż 4 instrumenty dęte) miał okazję wygrać się do woli. Każdy wie, ze przeciętny koncert zespołu to minimum 120 minut muzyki. W Gwincie było więcej!
Tak naprawdę nieważne jest co zespół gra. Fani znają większość tekstów Kazika na pamięć. I tych starych i tych najnowszych. Jego zmysł obserwacji i specyficzny sposób postrzegania świata stały się przecież wyróżnikiem kapeli, która z równym powodzeniem gra przeboje Iggy’ego Popa i węgierskiej Omegi. Białostoczanie wzorem zachodnich koncertów uwielbiają noszenie na rękach – ochrona miała pełne ręce roboty przy łapaniu amatorów koncertowego fruwania. Były momenty, że z zespołem odlatywał cały klub. Dla jednych magia – dla fanów KULT-u – norma!
Wywiad z Kazikiem