Reklama

Dobrze wybierz zawód. By mieć pracę i satysfakcję

Jest praca, a nie ma pracownika – z takim problemem coraz częściej muszą mierzyć się pracodawcy. Również ci na Podlasiu. Ich firmy rozwijają się, stosują innowacyjne rozwiązania. Ludzi chętnych do takiej pracy brak – bo często zwyczajnie nie są w stanie sprostać wymaganiom nowoczesnych stanowisk pracy. Wybierają szkoły, które kształcą z zawodach tradycyjnych, bo je znają, bo wydaje im się, że wiedzą, na czym polega dana praca. Albo też inaczej – nie wybierają tradycyjnych kierunków, bo nie wiedzą, że praca w tym zawodzie wygląda dziś zupełnie inaczej niż 30, 20 czy nawet 10 lat temu. Dziś na przykład zakłady mechaniczne czy stolarskie to nowoczesne, skomputeryzowane przedsiębiorstwa.

Dłuto, hebel, piła – z tym kiedyś kojarzyło się stolarstwo. Teraz to jest stolarstwo nowoczesne, gdzie tak naprawdę wchodzi cała obróbka numeryczna – przekonuje dr Krzysztof Katryński, współwłaściciel firmy Renggli. – Gdy ktoś zamawia kuchnię, to stolarz nie siedzi, nie kreśli jej na kartce. W tej chwili to wygląda tak, że jest oprogramowanie i te wszystkie rzeczy trzeba zaprojektować na komputerze.

Przyznaje, że czasem znalezienie dobrego pracownika graniczy z cudem.. Dlatego zaangażował się we współpracę z Zespołem Szkół Technicznych. Chce, by absolwenci od razu mogli zaczynać pracę w firmie. By nie trzeba było poświęcać cennego czasu na ich dodatkowe przeszkolenie.

– W całej Polsce zaczyna brakować pracowników wykwalifikowanych, posiadających oczekiwane przez pracodawców kompetencje – podkreśla prof. Bogusław Plawgo z Białostockiej Fundacji Kształcenia Kadr. – Ten problem mają również podlascy pracodawcy. A jednocześnie dość sceptycznie podchodzą do efektów kształcenia. Nie zawsze też są realizowane kierunki kształcenia dostosowane do ich potrzeb.

Jak temu zaradzić?

– Szkoły próbują wyjść naprzeciw potrzebom pracodawców i otwierać nowe kierunki zgodne z potrzebami. Ale nie zawsze młodzież rozumie, że są to kierunki perspektywiczne, oczekiwane. Są pewne mody i oblegane są kierunki powszechnie znane. A te mniej popularne, ale potrzebne, nie przebijają się łatwo do świadomości.

Dlatego tak ważne jest mówienie młodzieży o tych, które mają przyszłość, które mają perspektywę. Takie właśnie są działania w ramach projektu „Fajny zawód, dobra przyszłość”.

Niech rodzice się dowiedzą

Jednak oczywiście nie wystarczy przedstawić listę tzw. zawodów przyszłości i powiedzieć młodym ludziom: tak się kształćcie. Trzeba ich przekonać, że warto, że naprawdę zapewnią sobie w ten sposób dobrą przyszłość. Warto zaprowadzić ich do zakładów pracy, umożliwić rozmowę z

przedsiębiorcami. I dokładnie wskazać, w jakich szkołach zdobędą konkretny zawód.

Ważne jest też, by w taki sam sposób edukować rodziców. Kiedy przychodzi moment zdecydowania o dalszej edukacji, wyborze szkoły średniej, to oni przecież zwykle służą radą. Realizatorzy projektu „Fajny zawód, dobre życie”, nie zapomnieli też o doradcach zawodowych. To ważne, żeby oni mieli najnowszą wiedzę, jeśli chodzi o lokalny rynek pracy, by wiedzieli, jak skutecznie pomóc młodym nie tylko określić ich słabe i mocne strony, ale też dopasować ich predyspozycje do odpowiedniego kształcenia. By umieli tak pomóc w wyborze ścieżki zawodowej, by praca w przyszłości dawała dzisiejszej młodzieży i dobre zarobki, i zadowolenie.

– Bo często rodzice nie mają świadomości, jak wygląda obecny rynek pracy, który dziś bardzo mocno otworzył się na osoby, które mają wykształcenie zawodowe, są po prostu dobrymi fachowcami – mówi Małgorzata Wenclik, doradca zawodowy z Białostockiej Fundacji Kształcenia Kadr. – Osoby z wykształceniem wyższym zbyt ogólnym czy nawet administracyjnym, prawniczym, nie są poszukiwane na rynku. To zawody nadwyżkowe. – Dziś poszukuje się po prostu fachowców. Z różnych dziedzin. A dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją drogę zawodową, ważną informacją może być to, że zarobki często są znacznie wyższe niż można tego oczekiwać w przypadku osób, które są z wykształceniem wyższym.

Przyznaje, że szkolnictwo zawodowe do dziś traci przez stereotypy. – Zawsze było tak troszeczkę po macoszemu traktowane. Nawet nauczyciele kiedyś mówili: „ucz się, bo pójdziesz do zawodówki.”

I rodzice dzisiejszych gimnazjalistów to pamiętają. Dlatego realizatorzy projektu starają się zmienić ich myślenie. Zapraszają na spotkania z doradcami zawodowymi. I tłumaczą, jakie możliwości na współczesnym rynku pracy otwierają się przed absolwentami szkół zawodowych. Chcą też zwrócić uwagę rodziców na to, że mają wielką rolę do odegrania w procesie wyboru przyszłego zawodu przez ich dzieci, ze wskazaniem możliwych dróg i sposobów wsparcia w wyborze dalszej ścieżki edukacyjnej. I że czasem najlepszym rozwiązaniem jest szkoła zawodowa. I że nie należy jej się bać. Bo to wcale nie jest szkoła dla „tych gorszych”. Do wielu szkół zawodowych trzeb mieć więcej punktów z egzaminu gimnazjalnego niż do liceum.

– Bo teraz się okazuje, że wcale nie tak łatwo w tej szkole się uczyć – mówi Małgorzata Wenclik. – Oprócz takiej wiedzy ogólnej, trzeba zgłębić i wiedzę zawodową. Poza tym – uczniowie muszą tu mieć specjalne predyspozycje: manualne czy intelektualne.

Pomagają uczniom, szkolą doradców

Tę pomoc w wyborze bardzo chwali Dariusz Mierzyński. Z Białostockim Obszrem Funkcjonalnym, który jest realizatorem projektu, rozpoczął współpracę jeszcze gdy był dyrektorem gimnazjum. Dziś jego szkoła przekształciła się w Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 5 w Białymstoku. W tym roku decyzję o przyszłem kształceniu będą podejmowac jeszcze ostatni uczniowie gimnazjum. Ale już wkrótce przed takim samym dylematem stawać przecież będą absolwenci podstawówki.

Dyrektor Mierzyński nie ma wątpliwości – trzeba młodym ludziom pomóc.

– To nasza rola – nauczycieli, rodziców – żeby ich odpowiednio ukierunkować. Przede wszystkim przekazać im rzetelną informację – przekonuje.

Dlatego właśnie bez wahania zdecydował się wziąć udział w projekcie DOBRY ZAWÓD – FAJNE ŻYCIE, kierowanym przez Białostocki Obszar Funkcjonalny.

W jego ramach proponowane są zajęcia i z uczniami, i z nauczycielami.

– To bardzo dobrze, bo uczeń potrzebuje informacji atrakcyjnych, a nauczyciel – aktualnych, żeby odpowiednio doradzić uczniowi – mówi. Ale zauważa też dużą rolę w promowaniu szkolnictwa zawodowego wśród samych szkół zawodowych. – Do ucznia trzeba dotrzeć w sposób atrakcyjny. To mogą być bezpośrednie spotkania, ale też informacje w mediach społecznościowych – podpowiada. Zauważa też, że młodzi coraz częściej biorą pod uwagę naukę w szkołach zawodowych. Ale tylko wtedy, gdy wydaje im się ciekawa. Albo gdy spodziewają się wysokich zarobków w przyszłości.

W innych przypadkach – nawet obiektywnie przyszłościowe zawody i kierunki kształcenia – nie przyciągną ich uwagi.

W projekcie przewidziane są zajęcia z doradcami zawodowymi. To ważne, by pomóc im określić ich słabe i mocne strony. Ale to nie wszystko. Doradca zawodowy na miarę naszych czasów jest tak przygotowany, by pomóc uczniowi znaleźć miejsce na rynku pracy. Wie, jakie zawody są na topie, wie, na czym polega w nich praca, ale też doskonale się orientuje, jakich konkretnie pracowników z jakimi kwalifikacjami potrzebują lokalni pracodawcy. Tylko wtedy przecież będą w stanie doradzić młodemu człowiekowi, by wybrał zawód, którego wykonywanie da mu satysfakcję i w którym bez problemu znajdzie w przyszłości zatrudnienie.

Dlatego oprócz spotkań z uczniami, realizowane są szkolenia dla doradców zawodowych. Tak, by byli zawsze na bieżąco.

Na własne oczy

W ramach projektu organizowane są wizyty studyjne dla gimnazjalistów w szkołach zawodowych i w konkretnych zakładach pracy. Tam młodzi ludzie mogą na własne oczy przekonać się, na czym miałaby polegać ich przyszła praca. I często okazuje się, że o danym zawodzie mieli zupełnie inne wyobrażenie.

– Chcemy urealnić pogląd dzieci na ich przyszłe dorosłe życie zawodowe. I uświadomić im, że dobre kwalifikacje zawodowe są drogą do dobrej przyszłości – mówi o idei wizyt studyjnych ich koordynatorka Agnieszka Zackiewicz.

Najpierw młodzi jadą do zakładu pracy, gdzie poznają specyfikę pracy w danym przedsiębiorstwie. Później czas na odwiedzenie szkoły, gdzie można zdobyć zawód potrzebny właśnie w odwiedzaj chwile wcześniej firmie. Dzięki temu zbierają kompletne informacje na temat ewentualnej drogi zawodowej. Łatwiej im jest później określić, który zawód chcą wykonywać w przyszłości.

Młodzież do siebie zaprasza m.in. firma Malow z Suwałk.

– Chcemy pokazać młodym ludziom różne możliwości pracy zawodowej, różne ścieżki kariery i nowoczesny zakład pracy – mówi Anna Mitros, zastępca dyrektora ds. personalnych i administracji w Malow.

Tłumaczy, że to po to, by młodzi ludzie nie bali się wybierać szkół zawodowych i szkół technicznych. Bo dziś praca na stanowiskach związanych z obsługą maszyn jest zupełnie inną pracą, niż było to 10, 15 czy 20 lat temu. To przecież najczęściej praca związana z obsługą nowoczesnych maszyn, nowoczesnych technologii. – Pokazujemy im na żywym przykładzie, jak mogą się rozwijać, jakie mają możliwości. Bo każda nasza inwestycja, każdy zakup nowoczesnej linii produkcyjnej to przecież szansa na rozwój dla naszych pracowników. Oni dzięki temu cały czas się uczą i podnoszą swoje kwalifikacje i kompetencje – tłumaczy Anna Mitros.

Podczas spotkań studyjnych w firmie Malow młodzi ludzie mogą dowiedzieć się, jak pracowników szuka przedsiębiorstwo i jak dokładnie wygląda praca na tych stanowiskach, co firma proponuje swoim pracownikom. – Dla nas w tych spotkaniach jest bardzo cenna możliwość odczarowania tę pracę na produkcji. Bo zależy nam bardzo, żeby młodzi ludzie wybierali szkoły zawodowe i technika. Bardzo zależy nam na tym, żeby pokazać, ze po ich skończeniu można mieć fajną pracę, ciekawą, wcale nie monotonną.

W ramach projektu organizowane są też spotkania mentoringowe z przedstawicielami konkretnych firm.

– Zapraszamy do kontaktu z młodzieżą pracodawców czy też ich przedstawicieli – mówi Agnieszka Zackiewicz, doradca zawodowy, a jednocześnie koordynatorka projektu w Suwałkach.

A ci rozmawiają z młodymi ludźmi o tym, że warto inwestować w siebie. I to bazując nie tylko na ofercie firmy, ale też – co bardzo cenne – na własnych doświadczeniach, obserwacjach. – Mówią o tym, co jest ważne, kiedy człowiek inwestuje w siebie. I to nie tylko jeśli chodzi o zdobywanie kwalifikacji – co jest oczywiście bardzo ważne, ale zahaczają też o ten aspekt zewnętrzny, doskonalenia siebie – dodaje Agnieszka Zackiewicz.

Oczywiście – mówią też o konkretach. Czyli o tym, kogo poszukuje współczesny pracodawca.

– Wiec z jednej strony mówimy o potrzebach rynku, o kwalifikacjach. Ale z drugiej – zwracamy uwagę, jak ważne są też kompetencje miękkie, kompetencje społeczne, umiejętności pracy w grupach, umiejętność komunikowania się z innymi i umiejętność rozwiązywania problemów, gotowość do zmiany czy zwykła punktualność, szacunek do kolegów, przełożonych. To są bardzo ważne rzeczy. Bo przedsiębiorcy często wskazują, że młodym pracownikom często brakuje tego szacunku dla starszych, cierpliwości, uwagi – podkreśla Agnieszka Zackiewicz.

Te spotkania odbywają się na forum całej klasy. Tak jest najwygodniej pod względem organizacyjnym, ale jednocześnie przecież bardziej efektywnie. Bo każdy ma inne zainteresowania, każdy chce zadać inne pytanie. Czasem takie, na które nie wpadnie kolega z ławki obok, ale jednocześnie chętnie wysłucha odpowiedzi na nie.

Na takie spotkania decydują się przede wszystkim pracodawcy, którzy współpracują ze szkołami zawodowymi, chociażby przy okazji targów zawodowych.

www.dobryzawod.pl

Materiał Informacyjny Partnera

Reklama