Reklama

Bstok.pl pyta: Żannę Biczewską


… Polskę od dawna uważam za swoją drugą ojczyznę. Polacy są po prostu wspaniali. Słuchali mnie i bardzo lubili, kiedy jeszcze istniał Związek Radziecki. Ja nigdy nie identyfikowałam się z tamtym systemem i oni to doskonale rozumieli.

Bstok.pl: Ma pani ogromny repertuar: wiersze, romanse, pieśni religijne, a co kryje się w pani wnętrzu?

Żanna Biczewska: Ooo, to moja tajemnica. Wszystkiego można się dowiedzieć słuchając koncertów i płyt. To co chcę o sobie powiedzieć – mówię swoją muzyką.

Bstok.pl: Na koncercie dużo mówiła pani o Bogu, czy w XXI wieku Rosjanie są religijni?

Ż.B.: Tak, można powiedzieć, że na nowo odkryli Boga. Wielu dorosłych idzie do cerkwi i przyjmuje chrzest.

Bstok.pl: A czy pani śpiewając odczuwa istnienie Boga?

Ż.B.: On jest wszędzie, we mnie, na świecie, w muzyce. Wszystko, co nas spotyka, to boskie dzieło.

Bstok.pl: Wspominała pani o własnej audycji radiowej?

Ż.B.: Prowadzę ją już 6 lat. Można jej słuchać także w Polsce, bo jest nadawana na falach średnich na częstotliwości 1215 m, w każdy poniedziałek pięć minut po 21-szej czasu rosyjskiego. Można w niej usłyszeć to wszystko, czego nie poruszają oficjalne media i o czym nie tylko w Polsce nie maja ludzie pojęcia.

Bstok.pl: Zawsze podkreśla pani polskie korzenie?

Ż.B.: Jestem tego pewna, choć z latami gdzieś się zagubiły. Polskę od dawna uważam za swoją drugą ojczyznę. Polacy są po prostu wspaniali. Słuchali mnie i bardzo lubili, kiedy jeszcze istniał Związek Radziecki. Ja nigdy nie identyfikowałam się z tamtym systemem i oni to doskonale rozumieli. Szanowali Biczewską jako artystkę a nie część reżimu.

Bstok.pl: To naturalna konsekwencja – najpierw poznaliśmy Okudżawę, potem Wysockiego, a później Biczewską.

Ż.B.: Te trzy nazwiska zawsze pojawiają się, kiedy chodzi o rosyjskie pieśni i ballady i jestem dumna, że znajduję się w tej ”trójce ”.

Bstok.pl: Co chciałaby pani przekazać Polakom?

Ż.B.: To samo, co mówiłam na koncertach. Kocham Polaków i Polskę, wystąpiłam u was przynajmniej na 40 trasach koncertowych, w dużych i małych miasteczkach i już chcę wrócić. Choćby do Białowieży, gdzie polował beatyfikowany w 2000 roku ostatni rosyjski car.

Reklama